Drukuj

Zacząłem grać w renju w 1988 roku. Właściwie nie miałem prawdziwego nauczyciela w tym czasie, który potrafiłby nauczyć mnie gry, jej filozofii, ducha, teorii, taktyk etc. Uczyłem się sam, lub z moim przyjacielem Antsem. Gdy Estonia była członkiem byłego Związku Radzieckiego, uczestniczyliśmy w turniejach w Rosji, na Ukrainie, Białorusi, Litwie i uczyliśmy się tam od silniejszych graczy.
Całkiem interesujące było, że większość graczy radzieckiej społeczności renju wydawała się mieć w tym czasie podobny styl gry. Ludzie podążali za japońską teorią, nie dochodząc przyczyn, dla których pewne ruchy były takie, a nie inne. Podobnie ja. Posiadając przetłumaczoną na rosyjski kolekcję artykułów Sagary, używałem pochodzących z nich wariantów mojej grze. Wtedy nie rozumiałem zbyt dobrze istoty otwarć i ich wariantów. Jedyne co potrafiłem, to nauczyć się ich na pamięć. Ale to co zaskakiwało mnie wtedy na turniejach, to brak ducha walki podczas gier. Byłem zbyt młody, by wiedzieć coś więcej na ten temat, lecz czułem się nieswojo widząc, jak setki gier kończyły się remisami, jedna po drugiej. To dawało mi odczucie, że to część renju i że to jakiś styl gry.
Niektórzy gracze nawet dowodzili, że remisy mogą prowadzić do dobrego miejsca na turnieju. Pokazywali, że pasywny i ostrożny styl może przynieść więcej korzyści, niż walka i odważny styl. I ludzie musieli się z tym zgodzić, ponieważ wyniki tych pragmatycznych graczy były lepsze niż pozostałych.

Latem 1990 roku byłem członkiem Drużyny Bałtyku w Drużynowych Mistrzostwach Związku Radzieckiego. Jednej rzeczy tam nigdy nie zapomnę. To była moja gra z Voskanyanem. Byłem czwartym członkiem naszego zespołu, grającym przy czwartym stole. Grałem białymi. Po tym jak atak czarnych nie powiódł się, przeciwnik zaproponował remis. Pozycja wydawała się być raczej wyrównana. Czarne miały nawet lekką przewagę ataku z lewej, ale nie było to wystarczające do wygranej. Voskanyan był w tym czasie znanym graczem z dużym doświadczeniem. Tak więc chciałem zaakceptować remis. Jednak, jako że był to turniej drużynowy, poszedłem wpierw do kapitana mojej drużyny Aldisa Reimsa. Remis byłby nawet całkiem satysfakcjonującym nas rezultatem. Nasza drużyna i tak prowadziła.

Addis Reims powiedział mi: „Oczywiście możesz sam zadecydować, czy zaakceptować remis, czy grać dalej. Ale jeśli czujesz, że nie możesz przegrać tej gry, nie ma sensu remisować”.

Tak proste słowa, a takie prawdziwe, jasne... Wróciłem do mojej planszy i spojrzałem na grę z nowej perspektywy. Czarnym nie powiódł się atak i chociaż były one nadal aktywne, nie było ryzyka, że przegram tę grę. Więc po co miałbym dawać remis - spytałem samego siebie. Mój przeciwnik jest znanym i silnym graczem, jednak słowa mojego kapitana wciąż dzwoniły mi w głowie – „nie ma sensu remisować, jeśli widzisz że nie możesz przegrać”. Odrzuciłem propozycję remisu z lekką obawą w sercu. Jednak w miarę upływu gry, czułem się coraz pewniej i wygrałem tę grę.

Remisowa gra przeistoczyła się w wygraną tylko z powodu słów mojego kapitana. Wiele się wtedy nauczyłem. W końcu zrozumiałem, że jest duch walki w renju Znalazłem coś, czego od dawna szukałem.
Mocno walczyłem podczas tego trudnego turnieju i zdobyłem 9,5 pkt. na 11. To był szokujący rezultat zarówno dla mnie, jak i dla innych. Zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że grałem w renju dopiero od dwóch lat. Stałem się wojownikiem, choć być może moja wiedza nie była aż tak duża. Odwróciłem wiele gier na moją korzyść i wygrałem je. Czasem nawet po 100 ruchach.

Pamiętam parę remisów bez walki w moim życiu. Jeden z nich był na turnieju kwalifikacyjnym MŚ w Arjeplog w 1993 roku. Zgodziłem się na remis z Antsem. Było to z powodu naszej przyjaźni. W tym czasie było to całkiem normalne i ludzie często tak robili.
Ale od tego dnia w 1993, coś kazało mi czuć się naprawdę źle. Wydaje mi się że razem z Antsem czuliśmy się winni przystania na remis bez walki. Oczywiście gra w finale A MŚ w 1993 roku była już w pełni walką na śmierć i życie pomiędzy mną a Antsem. Obwiniałem potem siebie za remis w kwalifikacjach.
Zrozumieliśmy z Antsem nasz błąd. Jednak w tym czasie prawdopodobnie byliśmy jedynymi, którzy tak naprawdę zaczęli czuć ducha walki. Nikt poza nami nie czułby się winny z powodu przystania na remis bez walki.

Od tego dnia nigdy w życiu nie zremisowałem bez walki. Nauczyłem się, jak pozbawiające szacunku dla renju mogą być sztuczne remisy. Byłem bardzo młody i nie miałem nauczycieli mówiących mi o filozofii renju. Wszystko musiałem odkrywać sam. Uwierzcie, to nie jest łatwe. Gdy dorastasz i uczysz się renju w środowisku, gdzie brak ducha walki i remisy są czymś naturalnym, codziennym, naprawdę trudno jest otworzyć umysł i odkryć nowe myślenie na temat renju. Cieszę się, że mi się udało. Od tego dnia, zdecydowałem się rozwijać tę filozofię i uczyć o niej innych.

Rok później, w 1994, odbyły się pierwsze Drużynowe Mistrzostwa Europy. Jako że Estonia nie pokazała się w pełnym składzie, podobnie jak i Ukraina, nasze drużyny zjednoczyły się 2+2 i nazwaliśmy się „drużyną międzynarodową”. Ukraińscy gracze (Gulyayev i Segal) uzyskali w tym turnieju rezultaty lepsze, niż kiedykolwiek indziej. Jak to się stało? Pamiętam, jak podczas jednej gry kapitan drużyny ukraińskiej podszedł do mnie (ja byłem kapitanem naszej drużyny) i powiedział, że przeciwnik zaoferował mu remis. Jego przeciwnikiem był silny i znany gracz.
Nie patrząc na sytuację na jego planszy powiedziałem „Oczywiście możesz sam zadecydować, czy zaakceptować remis, czy grać dalej. Ale jeśli czujesz, że nie możesz przegrać tej gry, nie ma sensu remisować”. Powiedziałem mu dokładnie to samo, co Reims powiedział mi 4 lata wcześniej! Kapitan drużyny ukraińskiej wrócił do swojego stolika ze strachem w sercu, ponieważ przeciwnik był bardzo silny, ale zapamiętał moje słowa. Kontynuował walkę. Wiedziałem, że był on z generacji graczy, którzy łatwo przystawali na remisy w przeszłości. Teraz był w nowej sytuacji. Być może był to dla niego pierwszy raz, kiedy odrzucił propozycję remisu od silniejszego gracza i kontynuował walkę. No i zgadnijcie... Wygrał! Tak jak ja wygrałem z Voskanyanem 4 lata wcześniej. Duch walki zwyciężył strach.

Ale żeby dowieść moich słów, musiałem pokazać moim kolegom z drużyny przykład ducha walki. Pamiętam, jak przed rozpoczęciem turnieju nasza drużyna zebrała się i wspólnie rozmawialiśmy o taktykach w nadchodzącym turnieju. Powiedziałem im, pół żartem pół serio: „Zawrzyjmy układ. Ja wygram wszystkie 10 gier, a wy wygracie tyle, aby wystarczyło do zajęcia 1-go miejsca”. Zaśmiali się i przystali na propozycję. Oczywiście nie wierzyli w to. Ja zresztą szczerze mówiąc również nie, chociaż chciałem wierzyć.
Tej nocy nie spałem dobrze. Mocno rozmyślałem o tym, co powiedziałem moim kolegom z drużyny. Nasza drużyna była słabsza od wielu innych drużyn w turnieju. Szansa dostania się do pierwszej trójki była niewielka, a na zwycięstwo minimalna. Wiedziałem jednak, że z prawdziwym duchem walki zdołamy to zrobić, mimo że jesteśmy słabsi. Zdecydowałem, że zrobię co w mojej mocy, żeby zdobyć te 10 zwycięstw w 10 grach. I następnego ranka powiedziałem kolegom z drużyny to samo. Przypomniałem im też ich obietnicę, o zdobyciu co najmniej tylu punktów, ile potrzeba będzie nam do zwycięstwa. I wierzcie lub nie, ale stało się to tak po prostu.
Miałem 10 zwycięstw na 10 gier, a koledzy mieli turniej swojego życia, pokonując prawie wszystkich po kolei.
Jaki był ich klucz do sukcesu? My, drużyna rozstawiona może na piątym miejscu, zajęliśmy pierwsze miejsce. Jak to się stało? To był duch walki w naszej drużynie i prawdziwa wiara, która pomogła nam pokonać przeciwników.

Ukraińscy gracze mieli pierwsze zetknięcie z „duchem walki”. Byli zdumieni i nie mogli uwierzyć we własny sukces. To było niewiarygodne.
Ale to wszystko prawda, zapisana w historii. Każdy może znaleźć gry z tego turnieju w bazach gier.

Od tego momentu byłem pionierem filozofii „ducha walki” w renju. Mój dobry przyjaciel Ants, jest tym samym typem wojownika. Walczy w każdej swojej grze i nie akceptuje sztucznych remisów. Uczy tego także swoich uczniów w Estonii.
Jak wiecie, Ants nawet napisał dobry artykuł o remisach w ostatnim wydaniu „The Renju World”.

Teraz jest rok 2001. Mamy wspaniałe Renjuclass z prawie 100 studentami z całego świata. Ideą zajęć jest nie tylko uczyć otwarć. Ideą jest zrobienie z was wszystkich prawdziwych rycerzy renju. Wojowników, którzy poświęcą swoją energię i starania, by zagrać jak najlepiej, obojętne jak silny będzie przeciwnik. Czekam na dzień, kiedy prawdziwy wojownik renjuclass zdobędzie tytuł Mistrza Świata. Mam tak wiele wiary w was!!  

Ando Meritee


Tłumaczenie: Jerzy Łękowski.